sobota, 30 stycznia 2016

Jedz co chcesz, wyglądaj jak chcesz ? A może czysta dieta ?

Niektóre osoby ćwiczące mogą mieć istny mętlik w głowie z powodu wielu sprzecznych informacji pojawiających się w sieci, a dotyczących wypowiedzi  znanych i popularnych youtuberów polskich poruszających w sieci  głównie temat żywienia. Jedni z nich twierdzą, że najlepszym sposobem żywienia jest trzymanie się zasady „Nie zwracaj większej uwagi na to co spożywasz, ale pamiętaj o tym, aby bilans makroskładników oraz bilans kaloryczny w ostatecznym rozrachunku się zgadzały”, drudzy natomiast twierdzą, że najlepszym systemem żywienia jest opieranie się tylko na spożywaniu zdrowych i  pełnowartościowych produktach. Jak jest naprawdę?




Pierwszy system tzw. "jedz co chcesz, wyglądaj jak chcesz", tak jak napisałem powyżej opiera się tylko i wyłącznie na liczeniu makroskładników, w skrócie bilans ma się zgadzać na koniec dnia. Jeśli się zgadza, to wszystko będzie super, ale ile w tym prawdy ? Możesz przecież powiedzieć " rewelacja, jem co chcę, pilnuje makro i kalorii i wyglądam super" ale w tej całej euforii zapominamy o jednej zasadniczej kwestii, do budowania formy trzeba czegoś więcej. Mógłbym wymienić bardzo wiele przeciwwskazań do trzymania tego typu diety ale wymienię tylko dwa najważniejsze argumenty. Pierwszym jest to, że przecież kaloria kalorii nie równa, o czym wie każdy dobry dietetyk. Zacznijmy od wyjaśnienia pojęcia kalorii. Jest to ilość energii, która jest potrzebna do ogrzania 1 g czystej chemicznie wody o 1 stopień Celsjusza od temperatury 14,5 stopnia do 15,5 stopnia. Na każdym produkcje spożywczym możemy znaleźć informacje odnośnie jego wartości energetycznej. Energia jest nam niezbędna do podtrzymywania funkcji życiowej oraz naszej aktywności. Mimo tego, że używamy potocznie słowa kaloria, to wartości energetyczne produktów spożywczych podawane są w kilokaloriach, czyli tysiącach kalorii ( 1 kilokaloria to 1000 kalorii). Dlaczego kaloria kalorii nie równa ? Podam taki oto przykład, wyobraźmy sobie, że na jednym talerzu znajduje się 500 kcal batonika a na drugim posiłek składający się z komosy ryżowej, wołowiny i zdrowego tłuszczu zwierzęcego, lub roślinnego mający taką samą wartość energetyczną. Węglowodany zawarte na drugim talerzu będą uwalniane dużo wolniej niż zawarte w batoniku węglowodany proste. Oba posiłki mają podobny indeks glikemiczny, ale kiedy dostają się do naszego organizmu mają zupełnie inne działanie. Węglowodany złożone , znajdujące się w posiłku z drugiego talerza rozkładają się wolniej co pozwala na dostarczenie nam większej dawki energii. Oprócz tego stabilizują nasz cukier, ponieważ są rozbijane na glukozę znacznie wolniej niż ma się to w przypadku węglowodanów prostych znajdujących się w nieszczęsnym batoniku. Zjedzenie słodkiego produktu, i nie mówię tu tylko o słodyczach, ale też o owocach, chipsach, hot-dogach, czy jak nie raz już słyszałem chlebie z cukrem, przekładać się będzie na uczucie sytości, które będzie nam towarzyszyło znacznie krócej niż w przypadku spożycia pełnowartościowego posiłku. I najważniejsza kwestia, tzw. „złe” węglowodany mogą powodować insulionodporność. Spojrzymy tylko na komosę ryżową, ma wiele witamin i minerałów, a oprócz tego tak wiele właściwości zdrowotnych, że można by było wymieniać je bez końca, wzmacnia nasz układ immunologiczny, usprawnia działanie układu pokarmowego, zmniejsza ryzyko miażdżycy, wspomaga odchudzanie, przyspiesza regenerację itp. Musimy zwracać baczną uwagę do tego jakie węglowodany spożywamy , jak sami widzicie kaloria, kalorii nie równa . Chciałbym jeszcze poruszyć temat kortyzolu, który jest hormonem stresu a ma ścisły związek z węglowodanami prostymi. Gdy zjemy  coś słodkiego, poprawia się nasz nastrój, czujemy się doskonale, to wszystko dzięki serotoninie, która wywołuje taki efekt. Ta nasza radość trwa jednak bardzo krótko, bo węglowodany proste są szybko uwalniane we krwi pod postacią glukozy, i zaraz po tym zalewa nas potop insuliny co prowadzi do nagłego spadku cukru i przyczynia się do wydzielania kortyzolu.. Jak wiemy, hormon ten przyczynia się do pogorszenia naszej formy i ciężej będzie nam ją zbudować. Pamiętajmy też o tym, że częste spożywanie „śmieciowego jedzenia” takiego jak chipsy, hot-dogi, cukierki, podnosi nam poziom estrogenu, co przyczynia się między innymi do zatrzymywania wody pod skórą a tym samym do pogorszenia wyglądu naszej sylwetki. Drugim, najpotężniejszym argumentem jest właśnie nasze zdrowie. Jedzenie chipsów, pizzy czy innych tego typu produktów raczej się nie sprawdzi jeśli będzie psuć nasze zdrowie. A jeśli nasz organizm nie funkcjonuje prawidłowo, to jak ma osiągnąć dobre wyniki sportowe ? Oczywiście ludzie zachwalający ten system żywienia bronią się twierdząc, że ich dieta w większości posiłków opiera się na jedzeniu zdrowych, pełnowartościowych produktów, no to hola, hola jak to jedz co chcesz, wyglądaj jak chcesz ? Czyż to nie hipokryzja? Robią tym samym mętlik w głowie młodych odbiorców bo jest to świetny sposób na przyciągnięcie uwagi widza i tym samym zwiększenie oglądalności. Każdy przecież szuka idealnego rozwiązania, żeby jak najmniejszym kosztem zyskać jak największy efekt ( nie chodzi mi tu o środki dopingujące, temat ten poruszę innym razem). To by było na tyle jeśli chodzi o tę metodę żywienia.

Teraz pora na opisanie kolejnego systemu żywienia. Przez 15 lat testowałem wiele diet, i muszę przyznać, że ta metoda, która polega na jedzeniu w 100 % "czystych" i pełnowartościowych posiłków również się nie sprawdza. Dlaczego tak jest ? Gdy spożywamy tylko same dobre produkty, może się to odbić na naszym zdrowiu. Czasami nasz organizm potrzebuje czegoś nie dobrego. Spójrzmy w przeszłość, w średniowieczu, wielcy królowie przyjmowali niewielkie ilości trucizny, z czasem zwiększając jej dawkę. Robili to żeby organizm mógł odpowiednio zareagować i przygotować się na wypadek gdyby ktoś chciał ich podstępnie otruć. Gdy trzymamy stu procentową dietę, po jakimś czasie nasz organizm tak się do niej przyzwyczai, że nie będzie reagował na nią tak jak na samym początku. Przestaniemy dostrzegać efekty pracy nad naszą sylwetką. To, że jemy zdrowe jedzenie nie znaczy, że jemy zdrowo, jest tak dlatego, że nasz organizm, jest złożoną machiną i potrzebuje jeść wszystko. Czyste jedzenie powinno stanowić około 90 % zapotrzebowania kaloryczności całodobowej , natomiast pozostałe 10 % to to na co mamy ochotę lub to co podpowiada nam nasz mózg. Gdy będziemy postępowali według tej zasady nie powinniśmy mieć żadnych braków w naszym organizmie. Została ona przetestowana zarówno przeze mnie jaki i moich podopiecznych i muszę powiedzieć, że pozwala na skuteczne bronienie się przed toksynami kiedy zdarzy nam się dzień bez trzymania diety. Przeprowadzono wiele badań na ten temat, w Internecie również można znaleźć różne informacje ale skąd mamy wiedzieć, które są prawdziwe, rzetelne ?


Podsumowując, wcale nie jest tak kolorowo jak jest to przedstawiane na różnych kanałach promujących sport i zdrowe żywienie. Nie można jeść jak się chce i wyglądać jak się chce. Ten system żywienia zaliczam z całą pewnością do mitów. Są dwa powody miażdżące tę teorię, tak jak już wspominałem kaloria, kalorii nie równa i jedzenie, które spożywamy musi pozytywnie oddziałowywać na nasze zdrowie jak i gospodarkę hormonalną. Jedzenie cukru i innych produktów, nie sprzyjających naszemu zdrowiu obniży tylko poziom dobrych hormonów takich jak testosteron, czy hormon wzrostu a podwyższy poziom kortyzolu i estrogenu. Te „złe” hormony raczej nie przyczynią się do budowania naszej formy. Wracając do spożywania samych tylko zdrowych , pełnowartościowych posiłków, wiadomo jest to super sprawa, ale nie można jeść w 100 % czysto. Nasze ciało potrzebuje czasem trucizny żeby móc z nią walczyć a co za tym idzie uodparniać się na jej działanie. Najlepszym systemem żywienia jest „ jedz zdrowo i rozsądnie” czyli 90 % zdrowych produktów, a 10 % takich na jakie mamy ochotę. Mam nadzieję, że ten artykuł rozjaśni wasze młode umysły. Na koniec jeszcze chcę dodać, że miałem zamiar napisać o wiele bardziej obszerny artykuł z większą ilością „za i przeciw” ale w trakcie pisania uznałem, że jest on tak oczywisty , że wystarczy kilka prostych argumentów, żeby go obalić. Wiadomo, że zwolennicy będą się twardo trzymać tego co głoszą, więc zakończę ten temat kilkoma słowami refleksji „ łatwiej jest człowieka oszukiwać niż udowodnić mu , że jest oszukiwany „ Pozdrawiam Marek


 Artykuł ukazał się z magazynie "KIF".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz